Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali». Oto słowo Pańskie. Hołownia zwrócił się do wyborców PiS. Kaleta: To podłe.
(J 15,9-17) Jezus powiedział do swoich uczniów: Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali. Jezus mówi do swoich uczniów. Z Jego nauczania możemy wyciągnąć kilka ważnych dla nas myśli. Całość można jednak sprowadzić do zalecenia wzajemnej miłości. Już na początku Jezus mówi: Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Jego miłość do nas jest przeniesieniem miłości Ojca do Niego...Miłość nie może zatem zostać zatrzymana...nie może stać w miejscu...ale musi być posyłana dalej...Miłość zamknięta...ograniczona...staje się swego rodzaju egoizmem... Wspólnoty zaś zmieniają się w kółka wzajemnej adoracji. Wytrwajcie w miłości mojej! można się zastanawiać: co znaczy wytrwać w miłości... Przecież dziś nie ma nic trwałego...Świat uczy, że kiedy nie układa się w związku, można się rozejść... zatem jeżeli tak łatwo w codziennym życiu się "odkochać"...to jak tu wytrwać w miłości do Jezusa? Jak wytrwać w Jego miłości? Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. Oto odpowiedź...Chcesz wytrwać w Jego miłości? Zachowuj przykazania...I w drugą stronę: Jeżeli będziesz zachowywać przykazania, będziesz trwać w Jego miłości. Dlaczego? Bo On daje nam przykład: zachowuje przykazania swojego Ojca...i w ten sposób trwa w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. Trwanie w miłości poprzez zachowywanie przykazań jest gwarancją radości... Ale nie takiej zwykłej, prostej radości...która kiedyś się skończy...Jezus podkreśla: aby radość wasza była pełna. Co to znaczy pełna? No chyba wgłębiać się w to słowo nie muszę :) Pełna radość to radość na 100% Nie jakaś radość na pół gwizdka...radość płytka...powierzchowna... Ale radość, która przenika całego człowieka...i nigdy się nie kończy... To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Jezus mówi, że zachowywanie Jego przykazań prowadzi do "wytrwania w Jego miłości". A Jego przykazaniem jest wzajemna miłość...Zatem by trwać w Jego miłości, wystarczy tak niewiele. Kochać innych...Tak niewiele...i tak wiele zarazem...Co zostaje mocniej podkreślone w kolejnym zdaniu: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Oddać życie za przyjaciół swoich...I wcale nie chodzi o odczytanie tych słów dosłownie...Choć bez wątpienia znakiem największej miłości do przyjaciół jest zasłonić ich swoim ciałem...poświęcić dla nich swoje życie. Ale spójrzmy na to zdanie z punktu widzenia naszej codzienności...Każdy z nas może oddać swoje życie za przyjaciół w zwykły, szary dzień. Kiedy poświęcasz jakąś część swojego życia...kiedy na przykład rezygnujesz z ulubionego programu w TV by pomóc przyjacielowi w przeprowadzce... Gdy pożyczasz mu pieniądze, mimo że odkładasz od kilku miesięcy na egzotyczne wakacje... Gdy przyjeżdżasz do przyjaciela w środku nocy, by go wysłuchać...pocieszyć... Przykłady można mnożyć...Każdy może znaleźć taką sferę w życiu, gdy oddaje jakąś cząstkę siebie, dla drugiego człowieka. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Jezus zapewnia nas...że to my jesteśmy Jego przyjaciółmi... Myślę, że dał nam najlepszy dowód swojej przyjaźni do nas...umierając z nas... Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. On naprawdę oddał za nas życie...w pełnym rozumieniu tego słowa...To powinno nam każdego dnia uświadamiać ogrom JEGO MIŁOŚCI. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. To również ważna myśl...On nie nazywa nas sługami...nazywa nas przyjaciółmi...sługa służy swemu Panu...przyjaciel siedzi z Nim przy stole. Oto różnica...dlatego przestańmy czuć się jak słudzy...przestańmy być niewolnikami przed Nim... Bądźmy świadomi tej godności, do jakiej On nas wywyższył...Jesteśmy Jego przyjaciółmi.... Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To nie my wybraliśmy Jego...Ale to On wybrał nas...To nie był nasz wybór by pójść za Nim... by słuchać Jego głosu...Ale to On stanął kiedyś na drodze naszego życia i powiedział: Bądź moim uczniem... Bądź moim przyjacielem...To powołanie miało jednak konkretny cel: abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał. Abyśmy szli...i owoc przynosili. Szli...nie stali w miejscu...rozwijali się.... I aby ten rozwój był widoczny...w konkretnych owocach....i aby te owoce trwały... Jakie będą tego skutki? aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. A co to znaczy wszystko? Wszystko to znaczy wszystko....Zatem możemy śmiało prosić Ojca o WSZYSTKO w imię Jezusa...nie o jakieś wybrane sprawy...bo o inne nie wypada... Możemy prosić o WSZYSTKO. Pamiętajmy o tym...i o najważniejszym dzisiejszym przesłaniu: To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.
„Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”. 📖 J 15, 16-17
Moje powołanie-historia i pytania. Autor Wiadomość Dołączył(a): N lut 22, 2015 15:45Posty: 10 Moje powołanie-historia i pytania. Od najmłodszych lat interesowałem się tata jest rolnikiem,więc chciał abym przejął pracuje w urzędzie są moim zdaniem mniej tata idzie w niedzielę do kościoła,raz mama z w ogóle nikt nie idzie tylko ja(chodzę co niedzielę do kościoła)a raz tylko jedną nazywa mnie wikarym .Po pierwszej Komunii Św. 25 października 2012 r. zostałem bardzo pomagałem rodzicom,więc mówili że jeśli ja chcę mieć czyste ręce to najlepiej zostać kiedyś zastanawiałem się jak to jest być i się wszystko zaczęło. Chodziłem na różne nabożeństwa:majowe,różańcowe,czerwcowe,drogę mówiła:"zamiast pomagania nam ciągle się tylko modlisz".Kiedyś w szkole ksiądz zrobił test z listów św. Pawła i nie chcę się chwalić,byłem może na księdza się nadam . Pojechałem więc z księdzem na test dekanalny,ale nie wygrałem . Mało pomagałem rodzicom,byłem im nie wprowadzić wojnę między mną a czytać czytania w kościele,choć nie jestem lektorem,bo u nas nie ma stopni na niedzielnej Mszy Św. sam ma dzieci w naszej parafii tylko sami wyjechali do się więcej modlić,czytać Pismo Święte. Proszę codziennie Boga o pomoc,o odwagę żeby powiedzieć rodzicom że chcę być muszę powiedzieć w innych wątkach,żeby powiedzieć rodzicom jak się skończy szkołę,jak się zda pierwszy egzamin w jeśli rodzice jak skończę gimnazjum będą się pytali do jakiej pójdę szkoły i kim będę?Czytałem dużo o księżach i pisząc tęsknię za Jezusem,chcę bardzo słuchać Jego się bardziej że teraz jest Wielki kilka godzin będę z nim rozmawiał na modlitwie wieczornej. Teraz pytania do początku że chcę zostać księdzem powiedzieć powinienem jest księdzem ale się kłóci z mam o tym z księdzem porozmawiać? Po Mszy w zakrystii czy na plebani go odwiedzić? Jak zacząć rozmowę z nim? Powiedzcie w punktach jak z księdzem porozmawiać. A jak rozpocząć rozmowę z rodzicami? Kiedy im to powiedzieć? Jak mogą to przyjąć? A jeśli się nie zgodzą? A trzeba przeczytać jakieś książki, encykliki czy Katechizm Kościoła Katolickiego przed wstąpieniem do seminarium? Proszę, módlcie się za mnie. Żebym miał odwagę powiedzieć księdzu i rodzicom że chcę służyć Bogu i ludziom. [...] _________________"Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje." Ostatnio edytowano N lut 22, 2015 17:31 przez powołanyprzezBoga, łącznie edytowano 1 raz N lut 22, 2015 17:23 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15038 Re: Moje powołanie-historia i pytania. A naprawde musisz im teraz mowic? Nie mozesz po prostu dalej sie uczyc az do matury i wtedy, kiedy twoje powolanie sie ugruntuje powiedziec, ze idziesz do seminarium?W twoim wieku wszystko wydaje sie wazne natychmiast. A dojrzalosc przejawia sie tez umiejetnoscia czekania na wlasciwy mozesz powiedziec, ze masz takie mysli np przy okazji spowiedzi. Ale moim zdaniem, nie musisz, bo co to moze zmienic?Przed toba caly okres dojrzewania, kiedy czlowiek dorasta, pruewartosciowuje swoje zycie i poglady, odnajduje swoja za wczesnie podzielisz sie z roznymi ludzmi swoimi planami, moze to sie obrocic i przeciw tobie, jezeli z 5 lat odkryjesz, ze Bog chce miec ciebie gdzie indziej niz w kaplanstwie. N lut 22, 2015 17:31 powołanyprzezBoga Dołączył(a): N lut 22, 2015 15:45Posty: 10 Re: Moje powołanie-historia i pytania. Może rodzicom powiem po gimnazjum, ale jak zacząć rozmowę?To pytanie nie daje mi spokoju. _________________"Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje." N lut 22, 2015 17:36 powołanyprzezBoga Dołączył(a): N lut 22, 2015 15:45Posty: 10 Moje powołanie-historia i pytania. Zawsze miałem problemy, byłem chory, nieszczęśliwy. Jak miałem kilka miesięcy urósł mi bombel pod pachą. Rodzice zaprowadzili mnie do babki(nie babci)i mnie namaszczała jajkiem i modliła mnie kiedyś odbyt. Pojechałem do szpitala. Miałem wtedy 4 lata. Teraz mam inne problemy, więc proszę o modlitwę, aby mi Bóg pomógł. Nie będę chyba księdzem z tymi problemami. Myślałem kiedyś że jestem na świecie niepotrzebny. Zawsze grzeszyłem, dokuczałem innym, ale byłem katolikiem. Ale pewnego razu (był to chyba Wielki Czwartek)poszedłem do kościoła bo nie wiedziałem jaka jest liturgia Wielkiego Czwartku. Bardzo piękna! Przyjąłem Jezusa. On mi powiedział wtedy: "Pójdź za mną"Bóg mnie wprowadził na dobrą drogę. Chcę mu to wynagrodzić. Chcę Mu służyć i ludziom! Codziennie mówię:"Panie Boże, przepraszam Cie za me grzechy. Błądziłem, ale teraz jestem na właściwej drodze!"Wiem, że On mnie powołał. Większość księży nie są księżmi z powołania, tylko chcą być bogaci. Składałem już przysięgę Bogu dwa razy:raz w wspomnienie mojego patrona Bartłomieja Apostoła, drugi w MB nie daje mi spokoju. Jak powiedzieć rodzicom że chcę być księdzem? Mówił Kael w prywatnej wiadomości żeby powiedzieć rodzicom że chcę iść do liceum, na studia, a jeśli się będą upierać abym przejął gospodarkę, to powiedzieć że marzę o kapłaństwie. Może tak zrobię. Albo jak skończę gimnazjum namówię rodziców, abyśmy poszli w Wieli Czwartek do kościoła, a wieczorem powiedzieć:"Mamo, tato, Bóg chce abym mu służył. Rolnictwem się nie bardzo interesuję. Ale jeszcze nie odchodzę od was!"Może coś innego powiem, jeśli macie pomysł to napiszcie! Napiszę sobie w jakimś zeszycie rozmowę z rodzicami. Jestem w 5 klasie, niedługo idę do 6, a potem gimnazjum. Zawsze rodzice mogą się wcześniej spytać, będą chcieli wiedzieć. Proszę, abyście się modlili o to co w tym pierwszym wierszu pisze(na samej górze przeczytać aż do : "Myślałem kiedyś że jestem na świecie niepotrzebny. "i abym miał odwagę porozmawiać z rodzicami i o moje Boże _________________"Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje." Pn lut 23, 2015 14:15 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15038 Re: Moje powołanie-historia i pytania. No to jeszcze powiem, ze sluzbe ludziom zaczynasz w rodzinie. Dlatego wdrazaj sie do dobrej pracy w szkole i do pomocy w rodzinie i znajomym. To bedzie dobry poczatek. Pn lut 23, 2015 14:19 powołanyprzezBoga Dołączył(a): N lut 22, 2015 15:45Posty: 10 Re: Moje powołanie-historia i pytania. Ok. Mam babcie. Jest bardzo pobożna. Chciała zostać zakonnicą, ale jej siostra wstąpiła do zakonu sercanek. Babcia już nie została bo musiał ktoś pomagać w gospodarstwie bo wtedy maszyn nie było. Babcia codziennie odmawia różaniec, w maju także litania do MB. Często mi opowiada o naszej parafii o księżach proboszczach. Co oni zrobili i mówi, że do naszej parafii trafiali najgorsi księża, robili coś dobrego ale najwięcej i najlepszym kiędzem był ks. proboszcz Wroniszewski. _________________"Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje." Pn lut 23, 2015 15:45 jesienna Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55Posty: 2016 Re: Moje powołanie-historia i pytania. A o niższych seminariach duchownych (po gimnazjum) słyszałeś?To "seminaria" o programie liceów ogólnokształcąch +podstawy filozofii i teologi + formacja do takiego seminarium do niczego Cię nie zobowiązuje, nie musisz zostać księdzem lub zakonnikiem, Niektórzy uważają, że to bardzo dobry wstępdo kapłaństwa i życiaq jestem zwolenniczką takiego rozwiązania, ale myslę, że dobrze żebyświedział, że i takie rozwiązanie linku na dole strony masz spis niższych seminariów duchownych w Polsce _________________informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiekale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą), proszę o wyrozumiałość. Pn lut 23, 2015 16:52 powołanyprzezBoga Dołączył(a): N lut 22, 2015 15:45Posty: 10 Re: Moje powołanie-historia i pytania. Cytuj:jesienna napisał(a):A o niższych seminariach duchownych (po gimnazjum) słyszałeś?To "seminaria" o programie liceów ogólnokształcąch +podstawy filozofii i teologi + formacja ale są trzy NSD, bo resztę zlikwidowano. Najbliższe jest w Lublinie ale to już nie jest NSD tylko gimnazjum i liceum. Więc do Częstochowy nie będę jechał. _________________"Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje." Pn lut 23, 2015 17:08 jesienna Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55Posty: 2016 Re: Moje powołanie-historia i pytania. powołanyprzezBoga napisał(a):Cytuj:jesienna napisał(a):A o niższych seminariach duchownych (po gimnazjum) słyszałeś?To "seminaria" o programie liceów ogólnokształcąch +podstawy filozofii i teologi + formacja ale są trzy NSD, bo resztę zlikwidowano. Najbliższe jest w Lublinie ale to już nie jest NSD tylko gimnazjum i liceum. Więc do Częstochowy nie będę masz racji, jest ich calkiem sporo (mają aktualne strony internetowe i ogłaszają nabor), wybacz, nie będą Cię wyręczać i wyszukiwać ich w internecie. W tym wieku raczej powinieneś umieć korzystać z wyszukiwarki. _________________informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiekale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą), proszę o wyrozumiałość. Pn lut 23, 2015 18:48 jesienna Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55Posty: 2016 Re: Moje powołanie-historia i pytania. Uważam, że nie powinieneś o tym mówić komuś powiesz, przypuszczalnie sprawy się nie da w tajemnicy zatrzymać (chyba jak piszesz księdzu przy spowiedzi). I co dalej? Dziewczyny będą sie od Ciebie trzymać na dystans lub przeciwnie - uwodzić "dla sportu". Gdyby się okazało, że zmienisz zdanie (co dość prawdopodobne - nawet jeżeli teraz wydaje Ci się inaczej) będzie już zawsze dla społeczności lokalnej tym który "nie poszedł za powołaniem" a ewentualna dziewczyna, narzeczona, żona będzie już zawsze tą, która "odciągnęłą go od kapłaństwa". W małych zamknietych społecznościach (np. na wsi) funkcjonują takie o tym sprawisz, że Twój wybór nie będzie wolnym wyborem, będziesz pod stereotyp jest taki, że małżeństwo z osobą, która kiedyś myślała o kapłaństwie czy zakonie jest zawsze nieszczęśliwe. Jeżeli zmienisz zdanie co do kapłaństwa będziesz musiał zmierzyć się z tym stereotypem. Może się zdarzyć, że w związku z tym część dziewczyn nie będzie zainteresowana związkiem z Tobą i może właśnie w ten sposób zniechęcisz tą, która byłaby dla Ciebie idealną zdaniem idealny moment na mówienie powołaniu to czas po zdanej w trzeciej klasie Liceum, czyli za osiem lat. _________________informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiekale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą), proszę o wyrozumiałość. Pn lut 23, 2015 20:07 Anonim (konto usunięte) Re: Moje powołanie-historia i pytania. W twoim pośpiechu jest jakby desperacja. Boisz się, że stracisz powołanie? Bóg nie odwołuje swoich darów. Tylko ty możesz je odtrącić. Im później znajdzies się w seminarium, tym większy pożytek będzie miał z ciebie Kościół. Lepszy jest bowiem taki duszpasterz, który swoje powołanie doświadczył w ogniu pokusy i byle co go później nie odwiedzie z raz obranej drogi. Wyższe wykształcenie też się przyda. Ksiądz, który, np., jest jednocześnie lekarzem, lepiej będzie rozumiał ludzi. Po SGGW też jest łatwiej. Wt lut 24, 2015 2:46 powołanyprzezBoga Dołączył(a): N lut 22, 2015 15:45Posty: 10 Re: Moje powołanie-historia i pytania. Jesienna:Cytuj:A o niższych seminariach duchownych (po gimnazjum) słyszałeś?To "seminaria" o programie liceów ogólnokształcąch +podstawy filozofii i teologi + formacja masz racji, jest ich calkiem sporo (mają aktualne strony internetowe i ogłaszają nabor), wybacz, nie będą Cię wyręczać i wyszukiwać ich w internecie. W tym wieku raczej powinieneś umieć korzystać z ale są trzy NSD, bo resztę zlikwidowano. Najbliższe jest w Lublinie ale to już nie jest NSD tylko gimnazjum i liceum. Więc do Częstochowy nie będę rację są NSD ale dla zakonników. Dla księży to tylko jest NSD Częstochowa. Najbliżej jest NSD Lublin ale zrobili z niego liceum. Jesienna:Cytuj:Nie masz racji, jest ich calkiem sporo (mają aktualne strony internetowe i ogłaszają nabor), wybacz, nie będą Cię wyręczać i wyszukiwać ich w internecie. W tym wieku raczej powinieneś umieć korzystać z że nie powinieneś o tym mówić komuś powiesz, przypuszczalnie sprawy się nie da w tajemnicy zatrzymać (chyba jak piszesz księdzu przy spowiedzi).Moim zdaniem idealny moment na mówienie powołaniu to czas po zdanej w trzeciej klasie Liceum, czyli za osiem jeśli rodzice się będą pytać mnie w trzeciej gimnazjum kim chcę być, do jakiej szkoły chcę iść? Powiem, że chcę do liceum iść i zdać maturę, a oni powiedzą że lepiej do technikum bo będę miał maturę i zawód. _________________"Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje." Ostatnio edytowano Wt lut 24, 2015 10:45 przez powołanyprzezBoga, łącznie edytowano 2 razy Wt lut 24, 2015 10:40 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15038 Re: Moje powołanie-historia i pytania. To pojdziesz do sie matura a zawod, jak Cawilian napisal to raczej pomoc a nie razie gimnazjum przed toba. Wt lut 24, 2015 10:43 Anonim (konto usunięte) Re: Moje powołanie-historia i pytania. Cytuj:Mówił Kael w prywatnej wiadomości żeby powiedzieć rodzicom że chcę iść do liceum, na studia, a jeśli się będą upierać abym przejął gospodarkę, to powiedzieć że marzę o powinno się ujawniać tego co ktoś pisze do Ciebie na priv. Naucz się szanować poczucie prywatności. Nawet jeśli ujawniasz zdawałoby się niewinne rzeczy to jednak prywatna wiadomość powinna pozostać tylko do Twojej własnej wiadomości, a poza tym nie powinieneś mówić od kogo dostałeś te słowa, jeśli już chciałeś to jakoś powiedzieć to nie mów o tym kto jest autorem słów ale powiedz w formie bezoosobowej. Cytuj:urósł mi bombel pod pachąJeśli chcesz zdać maturę i zostać księdzem to ucz się pisać poprawnie. Cytuj:Bolał mnie kiedyś naprawdę musimy to czytać. Moim zdaniem jesteś jeszcze bardzo abym miał odwagę porozmawiać z rodzicami i o moje że raczej wmawiasz to sobie, to Twoje powołanie, na razie zajmij się nauką i tym co chciałbyś robić w przyszłości. Bo możesz mieć jeszcze wiele pomysłów na życie, a dziewczyny mogą mocno nadszarpnąć tym powołaniem. Ale jednocześnie może okazać się że jest to coś prawdziwego, ale najpierw dorośnij trochę. Wt lut 24, 2015 11:17 powołanyprzezBoga Dołączył(a): N lut 22, 2015 15:45Posty: 10 Moje powołanie-historia i pytania. Dobra, sam sobie poradzę. Narazie. _________________"Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje." Wt lut 24, 2015 12:50 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. J 17,20-26. Aby stanowili jedno Pytania czytelników Czy stosowne jest zwracanie się do Boga w modlitwie bez używania wyrażenia „w imię Jezusa” lub podobnych słów? Z Biblii wynika, że chrześcijanie, którzy pragną przystępować do Jehowy w modlitwie, powinni robić to w imię Jezusa. Chrystus powiedział swym uczniom: „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze mnie”. Dodał też: „O cokolwiek poprosicie w imię moje, ja to uczynię, żeby Ojciec był otoczony chwałą w związku z Synem. Jeżeli poprosicie o coś w imię moje, ja to uczynię” (Jana 14:6, 13, 14). Nawiązując do wyjątkowej pozycji Jezusa, dzieło Cyclopedia of Biblical, Theological, and Ecclesiastical Literature (Encyklopedia literatury biblijnej, teologicznej i kościelnej) wspomina: „Modlitwy kierowane są jedynie do Boga, poprzez Jezusa Chrystusa, który jest Pośrednikiem. Wobec tego wszelkie błagania zanoszone do świętych lub do aniołów są nie tylko daremne, ale wręcz bluźniercze. Oddawanie czci stworzeniom, choćby najwspanialszym, jest bałwochwalstwem i zostało surowo zakazane w świętym prawie Bożym”. Wobec tego co myśleć o sytuacji, gdy ktoś, przeżywszy coś bardzo radosnego, powie „dziękuję Ci, Jehowo”, nie dodając przy tym „w imię Jezusa”? Czy byłoby to niestosowne? Niekoniecznie. Załóżmy, że w nagłym niebezpieczeństwie chrześcijanin wykrzykuje: „Pomóż mi, Jehowo!” Trudno sobie wyobrazić, by Bóg odmówił pomocy dlatego, że Jego sługa nie powiedział „w imię Jezusa”. Warto też zauważyć, że zwracanie się na głos do Boga nie zawsze jest modlitwą. Na przykład, gdy Kain został osądzony przez Jehowę za zabicie Abla, powiedział: „Moja kara za winę jest zbyt wielka, by ją znieść. Oto w tym dniu wypędzasz mnie z powierzchni ziemi i będę ukryty przed twoim obliczem; i stanę się tułaczem i uciekinierem na ziemi, i jest rzeczą pewną, że kto mnie spotka, zabije mnie” (Rodzaju 4:13, 14). Chociaż Kain zwrócił się do Jehowy, to jego wypowiedziane pod wpływem emocji słowa były tylko utyskiwaniem z powodu gorzkich konsekwencji grzechu. W Biblii czytamy: „Bóg przeciwstawia się wyniosłym, lecz pokornych obdarza niezasłużoną życzliwością”. Zwracanie się do Najwyższego bez należytego szacunku, jak gdyby był zwykłym człowiekiem, stanowczo świadczyłoby o braku pokory (Jakuba 4:6; Psalm 47:2; Objawienie 14:7). Również osoba, która wie, co Słowo Boże mówi na temat roli Jezusa Chrystusa, a świadomie pomija to w modlitwach, okazywałaby lekceważenie (Łukasza 1:32, 33). Nie chodzi o to, że Jehowa wymaga od nas, byśmy modląc się, używali jakiegoś szczególnego stylu wypowiedzi albo gotowych formułek. Kluczowym czynnikiem jest stan serca danej osoby (1 Samuela 16:7). W I wieku rzymski setnik Korneliusz „ciągle zanosił błagania do Boga”. Nie był oddanym Jehowie sługą, lecz nieobrzezanym poganinem. Najprawdopodobniej nie modlił się w imię Jezusa, ale jego modlitwy „wzniosły się przed Boga jako przypomnienie”. Dlaczego? Ponieważ „ten, który bada serca”, widział, że Korneliusz był „człowiekiem pobożnym” i „bał się Boga” (Dzieje 10:2, 4; Przysłów 17:3). Po zdobyciu wiedzy „o Jezusie z Nazaretu” Korneliusz otrzymał ducha świętego i stał się ochrzczonym naśladowcą Chrystusa (Dzieje 10:30-48). Podsumujmy nasze rozważania. Nie do człowieka należy decydowanie o tym, których modlitw Bóg wysłuchuje. Gdyby chrześcijanin, zwracając się do Boga, zapomniał użyć słów „w imię Jezusa” lub innego podobnego wyrażenia, nie powinien się tym zbytnio zadręczać. Jehowa dokładnie zna nasze ograniczenia i chce nam pomagać (Psalm 103:12-14). Możemy być pewni, że jeśli okazujemy wiarę w Jego Syna, Bóg nas wysłuchuje, „o cokolwiek prosimy zgodnie z jego wolą” (1 Jana 5:13, 14). Prawdziwi chrześcijanie uznają jednak przedstawioną w Piśmie Świętym rolę Jezusa w zamierzeniu Jehowy i znajduje to odzwierciedlenie w ich modlitwach, szczególnie gdy reprezentują w nich innych. Posłusznie też starają się okazywać Jezusowi szacunek, właśnie poprzez niego kierując modlitwy do Boga.
  1. Բθчዥста օцιγዶհаγ
  2. Ожօπаዕу бе
    1. Иж бувс
    2. Щኘጶаκωгиμ твудикα ումε агло

Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali». „Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.

Friday, 20 maja 2022 Okres wielkanocny, J 15,12–17 Św. Bernardyn ze Sieny Przy Jezusie człowiek może mieć poczucie, że znalazł wielki skarb. Jezus jednak zaprasza dzisiaj do czegoś więcej. Posłuchaj, co ma ci do powiedzenia. J 15,12–17 Jezus powiedział do swoich uczniów: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”. „Jesteście przyjaciółmi moimi” – mówi Jezus, patrząc na swoich uczniów. Przyjaciel to ktoś, z kim się lubi spędzać czas, komu powierza się swoje największe sekrety. To ktoś, kogo dopuszcza się bardzo blisko swojego serca. Jezus nazywa cię swoim przyjacielem. Chce powierzyć ci swoje sekrety, opowiedzieć ci, co Go boli, a co cieszy. Chce dopuścić cię bardzo blisko swojego serca. Na ile pragniesz tak żywej relacji z Jezusem? Co cię w niej przeraża, a co pociąga? „Nie nazywam was sługami”. Jesteśmy powołani, aby być przyjaciółmi Jezusa. Niestety człowieka ciągle mogą mamić pokusy, aby pozostać jedynie Jego sługą. Czasem umie to sobie usprawiedliwić poszukiwaniem pokory albo niegodnością. Prawda jest jednak taka, że wszystkie argumenty, które próbują nas od Jezusa oddalić, są w istocie pokusami. Nie są bowiem zgodne z Bożą wizją relacji z człowiekiem. Które zachowanie jest dziś bardziej charakterystyczne dla ciebie: pozostawanie sługą czy przyjacielem Jezusa? Przyjaciel Jezusa to nie tytuł, który można sobie wpisać jako życiowe osiągnięcie. Relacja z Jezusem to propozycja konkretnej drogi. Chodzi o to, by każdy krok pozostawał w zgodzie z Jego wolą. Jak myślisz, co w twoim życiu powinno się zmienić, aby było bardziej boże? Do czego konkretnie Chrystus zaprasza cię dzisiaj? Na koniec spróbuj podsumować tę modlitwę. Może będziesz w stanie znaleźć jedną myśl, która rozświetliła twoje serce. Chwała Ojcu…
Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali". W Ewangelii dzisiejszej Chrystus zaprasza nas do trwania w Jego miłości.
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. J 15,14 J 15, 12-17 Jezus powiedział do swoich uczniów: «To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali». To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. J 15,14 Ewangelia z komentarzem. Miłość… Ilu ludzi, tyle o niej wyobrażeń Gość Niedzielny Miłość… Ilu ludzi, tyle o niej wyobrażeń. Dla wielu – pusta deklaracja służąca mydleniu oczu, pod którą kryć się może nawet daleko posunięty egoizm. Bóg nas kocha, Chrystus nas kocha; mamy kochać bliźnich. Co to właściwie znaczy? Jezus nazywa swoich uczniów przyjaciółmi, nie sługami. Bo w miłości nie chodzi o branie, ale o dawanie. I kontynuuje: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem”. Tym darem dla uczniów, czyli także dla nas, jest Jego życie. Oddawał je dla nas dzień po dniu, głosząc Ewangelię, aż w końcu złożył je dla nas w ofierze na krzyżu. To jest miara autentycznej miłości: oddać za kochaną osobę życie. Może niekoniecznie zaraz, jednego dnia, bo można oddawać je przez wiele lat, każdego dnia, kropla po kropli. Ale na tym właśnie polega miłość. Jeśli nie slyszysz radia spróbuj inny strumień lub zewnętrzny player « ‹ 1 › » oceń artykuł Bóg wysłuchuje modlitwy . Stary Testament 2Krn 33,13 Modlił się do Niego, a On go usłyszał, wysłuchał jego prośby i pozwolił mu wrócić do Jerozolimy, do swego królestwa. Wtedy Manasses uznał, Ks. Edward Staniek KONFERENCJE I ROZWAŻANIA © Copyright by Wydawnictwo "M", Kraków 2003 Wydawnictwo "M" ul. Zamkowa 4/4, 30-301 Kraków tel./fax (012) 269-34-62, 269-32-74, e-mail: wydm@ WARUNKI EWANGELICZNEJ MODLITWY Rozpoczynamy drugie rozważanie rekolekcyjne, w którym razem z Apostołami prosimy Chrystusa: Panie, naucz nas modlić się. Dziś chcemy uważnie prześledzić wszystkie Jego pouczenia, dotyczące warunków ewangelicznej modlitwy. Świadomość obecności Boga Pierwszy i najbardziej podstawowy warunek podaje Chrystus w Kazaniu na Górze. Oto Jego słowa: Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie (Mt 6,5-6). Mamy tu do czynienia z zamkniętymi drzwiami swej własnej izdebki, a więc z poszukiwaniem samotności, z wysiłkiem, by oddalić się od ludzi. Chrystusowi chodzi przede wszystkim o to, by nikt nie modlił się ze względu na ludzi, by w modlitwie szukać spotkania wyłącznie z Bogiem. Sam Pan Jezus nie mógł się modlić w swojej „izdebce", bo takiej nie posiadał. Żalił się: Lisy mają jamy, ptaki niebieskie gniazda, a Syn Człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił. Stąd też uchodził na miejsca pustynne lub na górę. Chodzi tu jednak nie tylko o odosobnienie, tu chodzi o coś głębszego, o świadomość obecności Boga. Pierwszym i podstawowym warunkiem modlitwy jest świadomość, że Bóg mnie widzi, że ja stoję przed Bogiem. Dlatego Chrystus wyraźnie podkreśla: Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Każdy człowiek, który próbuje rozwijać swoje życie modlitwy, rozpoczyna od tego aktu, od uświadomienia sobie, że stoi przed Bogiem, że Bóg go widzi. To trzeba przeżyć. Jeżeli tego nie ma, to trudno mówić o modlitwie. Więcej słuchać niż mówić Drugi warunek: Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie (Mt 6,7-8). Chodzi o oszczędność słów w modlitwie. Wielomówstwo w modlitwie jest niegodne zarówno Boga, jak i człowieka. Jest niegodne Boga, bo sugeruje, jakoby Bóg nie wiedział, czego nam potrzeba, że trzeba Mu dopiero tłumaczyć. Pan Jezus wyraźnie zaznacza: Ojciec wasz wie, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. Zanim przedstawimy Bogu prośbę, Bóg wie, czego nam potrzeba. Wielomówstwo jest również niegodne człowieka, świadczy bowiem o braku odpowiedzialności za słowa. O wielkości zaś człowieka w dużej mierze decyduje jego odpowiedzialność za każde słowo. Trzeba pamiętać, że Bogu nie chodzi o słowa naszych warg; Bogu chodzi o słowo, które rodzi się w sercu. Modlitwa jest mową serca. Serce zaś niezwykle precyzyjnie waży każde słowo i nigdy nie wypowiada słów na próżno. Serce potrafi w jednym zdaniu powiedzieć więcej, aniżeli wargi i intelekt w wielogodzinnych przemówieniach. Pan Jezus miał pretensje do Żydów: Ten lud czci Mnie tylko wargami, a serce ich daleko jest ode Mnie, ale czci Mnie na próżno. Jeżeli chodzi o wielomówstwo, to jeszcze jeden element trzeba wziąć pod uwagę. Zasypywanie Boga słowami stawia całą modlitwę na głowie. Wysuwa bowiem na pierwszy plan człowieka. Jeżeli modlitwa jest moim osobistym spotkaniem z Bogiem, to w tym spotkaniu o wiele więcej do powiedzenia ma Bóg mnie, aniżeli ja Bogu. Stąd też prawdziwa modlitwa rozpoczyna się od rezygnacji z mówienia do Boga, a nastawienia na słuchanie. Bóg ma mi bardzo wiele do powiedzenia. Przypomnę tu przepiękny zwrot Samuela: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha. Sądzę, że brak w dzisiejszym świecie umiejętności słuchania stanowi wielką przeszkodę w rozwoju życia modlitwy. My wszyscy chcemy mówić, a im mniej ma ktoś do powiedzenia, tym więcej mówi. Jeżeli nie potrafimy słuchać ludzi, to tym bardziej nie potrafimy słuchać Boga. Wytrwałość Trzeci warunek ewangelicznej modlitwy, na który Chrystus zwraca uwagę, to wytrwałość. Łukasz notuje w rozdziale 18: Powiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać: „W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: «Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!» Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: «Chociaż Boga się nie boję, ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie»". (A Pan Jezus dodał): „Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę" (Łk 18,1-8). W kilku innych wypadkach Chrystus akcentuje wytrwałość w modlitwie. Podaje również inną przypowieść, o przyjacielu, który o północy budzi swojego sąsiada kołataniem do drzwi i prosi o chleb. Chrystus zaznacza: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje (Łk 11,8). Co Jezus komentuje: Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu, otworzą (Łk 11,9-10). Dlaczego Chrystus tak mocno akcentuje wytrwałość w modlitwie? Ukazuje ona bowiem, do jakiego stopnia człowiekowi na danym darze zależy. Jeżeli komuś nie zależy, to nie będzie prosił, powie raz i skończy. Jeżeli komuś nie zależy na spotkaniu, zapuka do drzwi i odejdzie; ale jeżeli mu na tym spotkaniu zależy, to będzie stał pod drzwiami i kołatał dotąd, dopóki drzwi się nie otworzą. A więc wytrwałość w modlitwie jest wykładnikiem wiary człowieka, jego zaufania Bogu. Ta wytrwałość z kolei powoduje wzrost w wierze. Wytrwałość zbliża do Boga. Proszący nawiązuje jakąś ścisłą więź z tym, który może udzielić oczekiwanego daru. W tym samym kontekście Chrystus powiada: Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? (...) Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą (Łk 11,11-13). Z tych słów wynika, że wytrwała modlitwa wcale nie musi być wysłuchana tak, jak człowiek tego pragnie. Chrystus wcale nie zapewnia, że wszystko, o cokolwiek prosicie, otrzymacie. Zaznacza jednak, że nie ma modlitwy daremnej, że Bóg zawsze daje dar. Chrystus mówi, że tym darem jest dar Ducha Świętego. Nie zawsze bowiem człowiek, który prosi, czyni to zgodnie z wolą Boga. Ponieważ jednak prosi, Bóg udziela tego, co pozwala na wzrost. Teraz wszystko zależy od człowieka, czy przyjmie dar Ducha Świętego. Jeśli przyjmie, zostanie ubogacony i w jakimś momencie odkryje, dlaczego nie otrzymał tego, o co prosił, a nawet zacznie Bogu dziękować, że nie został wysłuchany. Albo też nie przyjmie tego wspaniałego daru, jakim jest Duch Święty, i wówczas zdarza się, że ma pretensje do Boga, iż nie został wysłuchany. Pokora Czwarty warunek dobrej modlitwy to pokora, czyli zajęcie właściwej postawy wobec Boga i wobec ludzi, odnalezienie odpowiedniego dla siebie miejsca tak wobec Boga, jak i wobec ludzi. Oto przypowieść Jezusa: Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam". Natomiast celnik stał z daleka, i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika". Powiadam wam: „Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten" (Łk 18,9-14). Faryzeusza zgubiła pycha. Nawet przed Bogiem zestawia się z innymi ludźmi, lekceważąco patrzy na modlącego się celnika. Modlitwa człowieka pysznego, który nie wie, kim jest przed Bogiem, który wynosi się nad innych, nie zostanie wysłuchana. Natomiast celnik nie śmiał spojrzeć w niebo, bił się w piersi. On się nie zestawiał z innymi. On wiedział, że jest grzeszny wobec Boga: Boże, miej litość dla mnie. Przy tej okazji zwróćmy uwagę, że właśnie pokorna modlitwa, połączona z wyznaniem grzechów, daje człowiekowi usprawiedliwienie. Gładzi grzechy, ponieważ zawsze jest wyznaniem wiary, zawierzenia Bogu, a każdy akt wiary ożywiony miłością usprawiedliwia człowieka. Pokora według Ewangelii to nic innego, jak prawda. I w tym momencie dotykamy dwóch ostatnich warunków chrześcijańskiej modlitwy, o których mówi Chrystus. Przy tym warto zaznaczyć, że te cztery, które prześledziliśmy, a więc: świadomość obecności Boga, oszczędność w słowach, wytrwałość i pokora, występują nie tylko w chrześcijańskiej, ale w każdej autentycznej modlitwie. A więc na przykład w modlitwie pobożnego Żyda czy w modlitwie pobożnego mahometanina. Obecnie zastanowimy się nad dwoma warunkami modlitwy ściśle chrześcijańskiej. Umiłowanie Prawdy Pierwszym z nich jest umiłowanie prawdy. Oto rozmowa z Samarytanką, która ma wątpliwości i nie bardzo wie, gdzie należy oddawać cześć Bogu, w Jerozolimie czy na górze w Samarii. Jezus jej odpowiada: Wierz Mi, niewiasto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest Duchem, trzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie (J 4,21-24). Chrystus ujawnia tu podstawowy warunek chrześcijańskiej modlitwy: Nadchodzi godzina, owszem, już jest (początek Nowego Testamentu), kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie. Chrystus jest Prawdą. Szatan jest ojcem kłamstwa. Każda zdrada prawdy, każda niewierność prawdzie jest zdradą Chrystusa i jako taka zawsze staje się przeszkodą w modlitwie. Dotykamy tu sprawy niezmiernie aktualnej. My, ludzie XX wieku, nie pielęgnujemy życia modlitwy, ponieważ należymy do pokolenia kompromisu. Dziś bardzo rzadko spotyka się ludzi kochających prawdę. Wszyscy, którzy oddani są głębszej modlitwie, są niezwykle czuli na każde, nawet najmniejsze kłamstwo. Jeżeli na przykład w konfesjonale spotykamy ludzi, dla których kłamstwo jest poważnym problemem, dla spowiednika to już jest znak, że ten człowiek się modli i sumienie błyskawicznie wyrzuca mu każdą niewierność wobec prawdy. Umiłowanie prawdy to pierwszy niezwykle ważny warunek typowo ewangelicznej modlitwy. „W imię Jezusa" Modlitwa chrześcijańska ma być nie tylko modlitwą w duchu i prawdzie, ale i w imię Chrystusa: O cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię (J 14,13-14). Oto słowa Chrystusa skierowane do Apostołów w Wieczerniku. Tu Chrystus wyraźnie podkreśla: O cokolwiek, a więc o wszystko. Jeżeli modlitwa jest w imię Chrystusa, zawsze jest wysłuchana tak, jak chce proszący. Jedynym warunkiem skuteczności tej modlitwy jest to, aby została zaniesiona do Boga Ojca w imię Jezusa. Co to znaczy w imię Jezusa? Trzeba pamiętać, że słowa te zostały powiedziane w Wieczerniku. Jest to ostatni akt, którym Chrystus uczy Apostołów chrześcijańskiej modlitwy, ostatnie godziny Jego życia. To jest już po objawieniu Apostołom przyjaźni i po ogłoszeniu nowego przykazania, przykazania miłości wzajemnej. Stąd też słowa w imię moje należy rozumieć jako znak przyjaźni z Chrystusem, to znaczy w imię przyjaźni, która mnie łączy z Chrystusem. Modlitwa w tej sytuacji staje się aktem miłości, wielkiej miłości i jest zaniesiona do Ojca nie tylko przeze mnie, ale razem z Chrystusem, a więc proszę ja i prosi Chrystus, i dlatego Ojciec nie może odmówić. Możemy obecnie zrozumieć, dlaczego Chrystus modlitwę w imię moje uznał za warunek skuteczności: ponieważ miłość do Chrystusa dokonuje selekcji wśród próśb. Istnieje olbrzymia ilość próśb, których nie można przedstawić Ojcu w imię przyjaźni łączącej mnie z Chrystusem. Miłość doskonale wie, o co wypada prosić, a o co nie wypada. Przyjaźń z Chrystusem dokonuje selekcji i ona nigdy nie wyjdzie z prośbą, która mogłaby wystawić na szwank miłość, przyjaźń, jaka łączy człowieka z Jezusem. Ponieważ jest to prośba w imię miłości i przyjaźni, Ojciec zawsze ją spełni, gdyż z kolei spełnienie tej prośby jest objawieniem miłości Ojca wobec Syna i nas. Ojciec czeka na taką prośbę; czeka, ponieważ może objawić swoją miłość. Chrystus powiada: Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to będzie uwielbiony, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami (J 15,7-8). Bardzo znamienne słowa. Jezus mówi, że dopiero w tej modlitwie w imię Jego człowiek staje się w pełni Jego uczniem. Staje bowiem przed Ojcem razem z Nim, jako przyjaciel. Modlitwa miłości przemienia człowieka. Św. Jan od Krzyża uważa, że „modlitwa to dostosowanie swojej woli do woli Boga". To jest właśnie miłość. Miłość wchodzi w pragnienia osoby, którą się kocha. Dlatego pragnienia Chrystusa zanoszone do Ojca zawsze spotykają się z odpowiedzią. Jeszcze jeden niezwykle ważny moment: taka modlitwa daje człowiekowi klucz do niesamowitego bogactwa. Życie chrześcijanina zaczyna obfitować w wielkie i wspaniałe owoce. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem (powiada Chrystus w Wieczerniku) i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali (J 15,16-17). Marna jest owocność naszego chrześcijańskiego życia. Czasami wydaje się, że niczym nie różni się od życia ludzi, którzy nie wiedzą, co to jest chrześcijaństwo. Dlaczego? Dlatego, bo nie modlimy się w imię Jezusa. Owoce chrześcijańskiego życia są ściśle uzależnione od tej modlitwy. Dlatego jest taka wspaniała owocność życia świętych, bo każdy święty jest przyjacielem Jezusa, jego modlitwa jest zawsze modlitwą w imię Chrystusa. Stąd święci zadziwiają świat owocnością swojego życia. Chciałbym tu podkreślić, że modlitwa w imię Jezusa - ta jedyna absolutnie skuteczna modlitwa - jest ściśle związana z miłością wzajemną. Dlaczego? Dlatego, ponieważ miłość wzajemna to nowe przykazanie, po którym świat ma poznać, że jesteśmy uczniami Chrystusa. Miłość wzajemna zawsze jest dziełem Chrystusa i Chrystus jest tym, który łączy swoich przyjaciół. On zawsze jest z nimi. Zaprawdę powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich (Mt 18,19-20). I znowu pytanie: dlaczego tak rzadko zanosimy modlitwę w imię Jezusa do Ojca niebieskiego? Bo my najczęściej znajdujemy się na pierwszym stopniu miłości, tzn. miłości bliźniego. Niewielu z nas potrafi opanować drugi stopień - sztukę miłości nieprzyjaciół. Trzeci stopień - miłości wzajemnej - osiągają bardzo nieliczni. Ewangeliczna miłość wzajemna - oto warunek skuteczności modlitwy w imię Jezusa. Modlitwa w imię Jezusa jest źródłem najwyższej radości. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna (J 16,23-24). Modlitwa w imię Chrystusa jest jedyną drogą do pełni szczęścia. Człowiek staje się bogaty, ponieważ wszelkie bogactwo, które jest u Ojca i u Syna, jest do jego dyspozycji. Przyjaźń z Chrystusem daje prawo do uczestniczenia w tym bogactwie. To bogactwo z kolei daje pełnię wewnętrznej, doskonałej radości. Najszczęśliwsi, promieniujący pełnią ewangelicznej radości ludzie to ci, którzy modlą się razem z Chrystusem, w imię Chrystusa. Kończymy nasze drugie spotkanie rekolekcyjne. Prosimy Cię, Panie, o dary potrzebne do doskonalenia naszej modlitwy: - o świadomość obecności naszego Ojca, który zawsze nas widzi, - o oszczędność słów i umiejętność słuchania Boga, - o wytrwałość i pokorę. Szczególnie zaś o umiłowanie prawdy oraz o przyjaźń z Tobą, która daje prawo zanoszenia do Ojca próśb w imię Twoje. Panie, naucz nas modlić się. Amen. Jutro okazja do spowiedzi świętej rekolekcyjnej. Robiąc rachunek sumienia, proszę zwrócić szczególną uwagę na swój stosunek do Boga. W grę wchodzą przede wszystkim trzy pytania: - Jak wygląda moja troska o rozwój wiary? - Jakie miejsce w moim życiu zajmuje modlitwa? - Czym jest dla mnie Msza św. i Komunia św.? Przy żalu za grzechy proszę zwrócić uwagę na przeproszenie Boga za wszystkie niewykorzystane łaski, za wszystkie okazje do pogłębienia życia religijnego, które zostały w życiu przez nas zlekceważone. I jeszcze jedna prośba: Jeśli ktoś do tego stopnia poplątał sobie życie, że nie może skorzystać z łaski rozgrzeszenia, to mimo wszystko, jeśli bierze udział w naszych rekolekcjach, niech podejdzie do kapłana, przedstawi swój najtrudniejszy problem i poprosi o modlitwę. Mówimy o modlitwie, wiemy, że jest to wielka moc, siła, i kapłan będzie się wstawiał za niego do Boga, aby mógł ten węzeł szczęśliwie rozwiązać. Takie podej- ście do kapłana, taka prośba, jest znakiem dobrej woli, a człowiek dobrej woli wcześniej czy później do Boga trafi. opr. mg/ab Copyright © by Wydawnictwo "m" x9APLV.
  • no8qxa9efn.pages.dev/136
  • no8qxa9efn.pages.dev/131
  • no8qxa9efn.pages.dev/20
  • no8qxa9efn.pages.dev/213
  • no8qxa9efn.pages.dev/289
  • no8qxa9efn.pages.dev/308
  • no8qxa9efn.pages.dev/70
  • no8qxa9efn.pages.dev/314
  • no8qxa9efn.pages.dev/316
  • o cokolwiek poprosicie w imię moje